środa, 3 lipca 2013

Gabi w bambusowej osadzie - czyli jak zaaklimatyzować się w „Małym miasteczku w wielkim parku”.

 Analizowały Z i K.
Dla Gabrielli był to trudny czas. Pełen przeprowadzek, kłótni z mamą i kłopotów. Ojciec dziewczyny zginął w wypadku samochodowym gdy miała 3 latka. Od tąd radziłą sobie sama z matką. Po wielu przeprowadzkach trafiły do pewnej dzielnicy w Nowym Jorku którą można nazwać:
„Małe miasteczko w wielkim parku”
No to ja mieszkam w "Małej wioseczce koło drogi" 
Oj spokojnie, one założyły sobie osadę w parku.
Jestem całkowicie spokojna. Pominęłam przecież komentarz do "Od tąd" i "radziłą".
I chwała ci za to. Oszczędź biednej Autoreczce.
Kiedy Gabi i jej mama dojechały na miejsce dziewczyna była zdziwiona.
  -Mamo, ale…-zaczęła.
  – Co znowu? Nie podoba ci się nasz (-a osada?) (Po czym wyskoczyła z samochodu i zaczęła tańczyć w koło ogniska.) nowy dom? Przecież nawet nie weszłaś ,a już marudzisz! Jesteś niemożliwa!-odpowiedziała mama G.
Jest jeszcze mama X i mama W?
  – Mamo! Chodzi mi o to skąd wzięłąś…(skąd wziął się tu łoś)-Gabi znów nie mogła skończyć.
  -…pieniadze? O to chodzi? Ech Gabriello. Więc twój wujek ,a mój brat wynajmuje tu domy.
SPACJA I PRZECINEK. TAK! TAK BARDZO TO KOCHAM. 
A te "pieniadze" to skąd wzięli? Pieniądze rozumiem, ale pieniadze...
  -I dał nam jeden? Za darmo totalnie?
  -Tak, właśnie. Pięknie go urządził. Tak jak nasz pierwszy dom!
Gabi wspomniała swój pokój. Malutki, zielony (wysadzony bambusem). Z drewnianymi meblami i wiecznym bałąganem na biurku.
A je też se kupie bałągan za moje pieniadze. 
Żaden pokój nie był taki sam.
” Zaraz -pomyślała- bałagan jednak zawsze był. No bo jak można nie mieć bałaganu na biurku? To niemożliwe.”
- Na co czekamy? Wejdźmy! -oświadczyła mama Gabi- Gdzie ja mam klucze? No nie…
- Mamo -powiedziała Gabi- nie mów że zgubiłaś! Pospiesz się troszkę bo walizki są straaaaasznie ciężkie!
Idę otworzyć stoisko z przecinkami. Pomożesz mi? 
Pomogę, może dołożymy jeszcze słowniki poprawnej polszczyzny?
- Już! Nie to nie te. No tak. Mam je w samochodzie -i szybko skierowała się ku autu.
  Gabi oparła się o ścianę domu. (Po czym bambusowe ścianki zaczęły się walić niczym kostki domina. Ale naszą bohaterkę to nie wiele obchodziło.)  Myślała o swojej nowej szkole. Będzie jej dobrze? A może znowu będzie uważana na wielką kujonkę? Niewiadomo…
Tak, na wielkie kujonki trzeba uważać. 
- Ej, Gabi -jej mama wyrwała ją z zamyślenia.- Szybko! (Dom się wali!)
- Już idę!
  Dom był piękny. (Ale to co z niego pozostało było jeszcze piękniejsze.)  Gabi spytałą mamy gdzie jej pokój:
(- Leży pod stertą dachówki!)
-Drugie drzwi po prawej. Gabi, na górze! (A Stefan na dole.) 
Gabriella pognała do pokoju. (Niczym dziki jak.)
-Och!- Tyle miała do powiedzenia kiedy zobaczyła swój pokój.
Pokój był zielony, meble drewniane, na biurku wieża stereo i laptop. Pokój był bardzo duży. Wyjrzała przez okno. Widok na jeziorko w parku i… „Zaraz -pomyślała- przecież my mamy basen! Ojej, i małę poletko ze szklarnią! Haha, mama już grzebie w ziemi! (Czekaj... Czyja to ręka?)” Otworzyła okno.
- Mamo -krzyknęła- jeszcze się nie rozpakowałaś a  już grzebiesz (kogoś) w ziemi??
- Już idę! Pod warunkiem ,że potem dasz mi spokój żebym mogła się zająć ogrodem ,ok?-odkrzyknęłą mama (zasypując stertą ziemi wystający palec wujka).
Coś nią odkrzyknęło? 
Odkrzyknęło nią sumienie, ponieważ właśnie pogrzebała właściciela domu.
-Jasne! Wreszcie wszystko się układa”
                              **************************
Helo! To mój pierwszy rozdzialik i pierwsza notka. Jak się podoba?
NIE PODOBA. 

Życzę wszystkim ,któży tu wpadną WESOŁYCH ŚWIĄT!!
Och, matko Marysiu. KTÓŻY. 
Żebyście mieli wpierony prezentów, wielgaśną choinkę i sylwestra z szampanem do rana!
W pioruny? Czemu? Mają mieć 100000000000 voltów? 

Anna - czyli człowiek renesansu i jej podboje rodziny Cullen'ów.

Analiza przeprowadzona przez Z i K.

Witamy w świecie wszechstronnej Anny- człowieka renesansu oraz nietypowej rodzinki Cullen'ów.


CHAPTER
1
- Anne! Wstawaj bo się spóźnisz, chyba nie chcesz żeby państwo Cullen musieli na ciebie czekać?!- No tak pani Coff. Dzisiaj całe moje życie ma ulec zmianie. Nareszcie opuszczam Dom dziecka. nie pamiętam moich rodziców. tka(czka) zmarła przy porodzie a ojciec został zabity parę miesięcy póżniej podczas napadu na bank. Wtedy zostałam odesłana do domu dziecka w Phoenix. Ale teraz wszystko będzie dobrze. Tak myślę.

Póżniej to jakaś dziwna, nie znana mi miara czasu... 
-Witam panno Coff, przyjechałem po Anne.
- Ach tak! Proszę tędy. Dziewczyna zaraz zejdzie.
- Anne!!! (zawołała osoba trzecia)
- ż schodzę proszę pani! – Mam nadzieję, że nie wywrę złego wrażenia. Według opinii mojego otoczenia jestem ‘śliczną dziewczynką’ ale ja tam w to wątpię.

Przypadkiem do tego dialogu wcisnęła się samotna spółgłoska, ale to nie ważne... ;__; 
Twoje otoczenie kłamie, nie jesteś "śliczną dziewczynką". 
- Witaj Anne ! – moim oczom ukazał się blondyn o twarzy i ciele anioła, na oko miał góra trzydzieści lat.
- Dzień dobry proszę pana.
- Mów mi Carlise. 
- Carlise.
- Wypełniłem już dokumenty, więc możemy już się zbierać. – Odpowiedział po czym wziął moje ba (i ga i że) i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Na zewnątrz stanęłam jak wryta. Przede mną stał czarny mercedes i to najnowszy model, a na dodatek to właśnie do niego Carlise wał (Chrobrego?) moje bagaże. Kurcze (PRZECINEK) ale ta rodzina musi mieć kasy. 
Po drodze rozmawialiśmy głównie o tym gdzie się prowadzam (
A gdzie dziewczynka w tak młodym wieku może się prowadzać, i z kim?)  a tak że o rodzinie Carlies’a. Ma on wraz ze swoją żoną Eseme(s) już pięcioro adoptowanych dzieci. Jego najstarsza ‘córka’ ma na imię Rosaline ima dwadzieścia lat. Jest dziewczyną Emmeta, najstarszego z synów, on również ma dwadzieścia lat. Alice, druga z kolei córka, jest w wieku Jaspera, czyli ma dziewiętnaście lat. Oni również są parą.
SPRZEDAM PRZECINKI. TANIO!
- No i jest jeszcze Edward, interesuje się muzyką i jest w twoim wieku .
- To może teraz ty mi coś opowiesz o sobie ? no nie wiem, hmm , na przykład czym się interesujesz? – To dość trudne pytanie będę musiała się zastanowić co mu odpowiedzieć,

Mam IQ poniżej 0, więc proszę uzbroić się w cierpliwość. Za dwa dni panu odpowiem.
moje zainteresowania kręcą się głównie wokół muzyki, malarstwa, śpiewu i  (CZŁOWIEK RENESANSU)… i to by było na tyle.
- Bardzo lubię śpiewać, choć nie jestem obdarzona jakimś szczególnie wyjątkowym głosem i uwielbiam rysować.
- Ciekawe zainteresowania, zwłaszcza jak na nastolatkę. Wiesz dziewczyny w twoim wieku najczęściej interesują się modą hami zakupami …. i chłopakami.

Hami? Nie sądziłam, że przeciętne nastolatki interesują się miastem w północno-zachodnich Chinach...
No wiesz, te słodkie melony. 
- Nie, ja na pewno nie należę do tej grupy dziewcząt. Dla mnie moda nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Zakupy lubię ale nie do przesady. A co do chłopców to nie należę do dziewczyn które zmieniają ich jak rękawiczki. Jestem raczej stała w uczuciach.- Na tym skończyła się nasza rozmowa. Później chyba przysnęłam bo nie pamiętam dalszych wydarzeń. 

PIGUŁKA GWAŁTU W AKCJI!
- Jesteśmy na miejscu.- Oświadczenie Carsa (A któż to taki?) przywróciło mnie do rzeczywistości. Moim oczom ukazał się przepiękny duży budynek z wieloma oknami. Położony był pośród wysokich drzew. Carlise skierował się w kierunku wejścia. Podążyłam jego śladem. Jednym śladem, bo miał tylko jedną nogę i wlókł ją po ziemi. 
Wnętrze domu okazało się jeszcze piękniejsze niż z zewnątrz. ściany pokryte były białą farbą, wszystko wyglądało jak w jakiejś bajce.

 Gładź znów zawitała w nasze skromne progi.
Chyba musimy dogadać się z producentem, bo za darmo reklamujemy jego produkt...

E+J - czyli Justiś Bimber i panna Emilka tworzą nowe części mowy.

WITAMY. 

K. 
oraz 
Z.
zapraszają w daleką podróż do pięknego parku w Atlancie wraz z Emilką, Justisiem i Frajdą. Mamy nadzieję, że nie zlinczujecie nas za wszystkie popełnione gafy (i te nie śmieszne żarty). Miłego czytania. 


1 E+J

* 1 dzień wakacji *
*godz 10.30 *
Do pokoju wleciały promienie słoneczne przez które niestety się obudziłam.
Otworzyłam oczy rozejrzałam się dookoła i się uśmiechnęłam.

-Nareszcie wakacje -powiedziałam sama do siebie (rozdwojenie jaźni mode: on)
włączyłam sobie telewizor nic ciekawego w nim nie było (oprócz kabli)
złapałam za mojego iphona 
i napisałam do Justina
'Dzień Dobry Śpioszku :* '
po 10 min dostałam odpowiedź
Komu chciałoby się czekać 10 min na "esemesa"? 
'Dzień Dobry księżno co tak długo spałaś ? Ja już od 8 czekam aż się obudzisz' I dlatego nie odpisywałeś 10 min? 
odpisałam mu 
'spałam długo ? chłopie jest wcześnie jeszcze jest pierwszy dzień wakacji powinnam spać do 13 lub 14.. nie podglądaj mnie jak będę się przebierać :P ' Czy on zainstalował jej kamery w domu? Czy może jak pan Kleks ma trzecie oko i potrafi je wysłać nawet w kosmos? 
'nie będę nie przejmuj się'
miałam okna na pokój Biebera więn (Wiedeń?) wolałam nie ryzykować Nie lepiej zasłonić żaluzje?

podeszłam do okna i pomachałam przez nie do Biebera 
on mi odmachał
poszłam do łazienki zrobiłam sobie prysznic (Zmontowała go?) lekko się umalowałam i ułożyłam włosy 
wyszłam z łazienki w ręczniku wyjęłam sobie ubrania
przy oknie stał Justin i patrzył w moje okna 
pokiwałąm mu palcem na nie (Zauważyliście, że to jest jedno długie zdanie?) POKIWAŁĄ! Jeszcze nie wiem co to znaczy, ale się dowiem...
a on się tylko zaśmiał (PRZECINEK, ewentualnie kropka!) zasłoniłam swoje rolety ubrałam się 
zeszłam na dół
nie było rodziców jak zwykle
prowadzili firmę swoją więc żadko (ŻADKO!) co byli w domu 
na lodówce była karteczka 
'córciu obudź swoją siostrę śniadanie macie w lodówce odgrzejcie sobie kochamy wam Mama i Tata '
wyjęłam z lodówki nasze śniadanie 
poszłam na górę otworzyłąm (Kolejny czasownik/przymiotnik/rzeczownik/przysłówek(?), którego jeszcze nie znam...) (Zauważyłaś, że to nowy rodzaj? Ani męski, ani żeński, ani nijaki...) (Może taki i owaki!)  drzwi od pokoju siostry 
i rzuciłam się na nią
-ał Emi złaź ze mnie 
-to wstawaj bo śniadanie idę odgrzewać 
-ok 
nawet się nie przebrała tylko poszła ze mną 
zeszliśmy (nagła zmiana płci) na dół odgrzałam nasze śniadanie i podałam nam (A może komuś innemu?)
zjadłam po pięciu minutach 
Na co ona czekała? 
Na zbawianie! wyszłam na tył domu podeszłam do  drewnianego ogrodzenia domu (A nie klatki goryli?) od mojego i Justina
przeszłam przez drzwi co specjalnie dla nas żebyśmy mogi(ła) do siebie przychodzić 
dlatego na dwóch stronach mamy napisane a dokładniej wygrawerowane
Emily&Justin Forever
przeszłam przez drzwi  
weszłam rynną (Wpełzłam w nią niczym robaczek włażący w dziurkę w jabłuszku.) czy czymś na balkon Justina był uchylony więc weszłam bez problemu Justin siedział na łóżku plecami do tułu(tułowia?) (Plecami do tyłu? A można siedzieć plecami do przodu?) do mnie i słuchał muzyki podeszłam po cichu do niego i pocałowałam go w szyje (wgryzając się w tętnicę i wypijając krople ciepłej, czerwonej krwi) 
ten podskoczył aż 
Ona na serio wgryzła mu się w tętnicę... PODSKOCZYŁ, aż. Do sufitu. - o Hej Emily 
- hej hej pójdziemy gdzieś razem ?

-jasne a gdzie byś chciała pyszczku ? 
-nie wiem pysiu 
zawsze się nazywam (sama siebie?) tak słodko lub głupio zachowujemy się jak dokładnie jak para (Jak, jak, jak, jak, bizon)
-co ty na to żeby przejść się w nasze miejsce ? 
-a może przejechać ?
-no dobrze
zeszliśmy razem na doł i poszliśmy do garażu (KROPKA) weszliśmy do jednego z paru nastu samochodów Justina 
pojechaliśmy do naszego miejsca 
był to piękny park w Atlancie 
mieliśmy swoją ławeczkę była trzecia 
i mieliśmy swoje właśnie drzewo (WŁAŚNIE, DRZEWO. Bo nie krzew...)  ma przez nas wygrawerwoany (Kolejne coś czego nie znam...) (To chyba przyrzeczownik) napis E+J 
zawsze kochaliśmy pod tym drzweć (Drzeć?) (Się? Na strzępy?) siedzieć więc dlatego je podpisaliśmy 

pamiętam jak się przy tym męczyliśmy 
ale była też frajda 
Stała z boku i przyglądała się całej tej męczarni?